W niedziele o 15 GKS podejmował na wyjeździe faworyzowanego przeciwnika z Potworowa. Niestety prognozy na mecz sprawdziły się i Stromiec uległ LKS-owi.
Drużyna GKS przystąpiła do meczu bez pierwszego bramkarza Pawła Morawskiego. Miejsce między słupkami zajął Piotr Chmielewski, który niestety nie ustrzegł się błędów. Od początku meczu gospodarze rzucili się do energicznych ataków, które dobrze stopowała obrona ze Stromca. W 26 minucie tuż przed polem karnym sfaulowany został jeden z zawodników LKS, gospodarze zacentrowali piłkę bardzo mocno w pole karne, a ta dość szczęśliwie wpadła w bramkę. Błąd przy tym golu popełnił Chmielewski, który wyszedł za daleko od linii bramkowej. Bramka nie podłamała jednak graczy GKS, którzy konsekwentnie bronili się i wyprowadzali groźne kontry. Niestety w 42 minucie gracze z Potworowa zdecydowali się na strzał z daleka, a potężna bomba wpadła tuż pod poprzeczkę. Wynik do przerwy nie zmienił się.
Drugą połowę Stromiec zaczął bez Kamila Podsiadło, który został zmieniony przez jeden z jasnych punktów drugiej połowy- Jacka Kota. W 46 minucie w polu karnym gospodarzy piłkę dostał Grzegorz Romanowski, który efektowną podcinką pokonał bramkarza. Niestety sędzia dopatrzył się dość kontrowersyjnego spalonego. Kilka minut później LKS świętował trzecią bramkę. Jeden z napastników Potworowa, po dobrej wrzutce oddał strzał głową, który co prawda obronił bramkarz, jednak nieszczęśliwie wybił piłkę pod nogi przeciwnika, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Po utracie bramki trener Łukiewicz zaryzykował i wpuścił na boisko Mateusza Boguszewskiego oraz Zbigniewa Wodzińskiego, zmieniając taktykę na typowo ofensywną. Dało to wymierne efekty, a Stromiec stał się stroną dominującą. W 70 minucie ataki przyniosły skutek. Po przepięknej akcji dwóch debiutantów: Krzysztofa Jankowskiego i Norberta Okólskiego ten drugi praktycznie skopiował bramkę Romanowskiego z 46 minuty i przepiękną podcinką pokonał bramkarza LKS. W szeregach GKS odżyły nadzieje, a drużyna coraz śmielej zaczęła poczynać sobie w ofensywie. Tuż przed ostatnim gwizdkiem piłkę przed polem karnym zgarnął Daniel Duda, uderzył po długim rogu i.......... znów przypomniał o sobie sędzia. Kolejny raz odgwizdał spalonego przy prawidłowo zdobytej bramce. Tym razem dopatrzył się dotknięcia piłki przez Zbyszka Wodzińskiego, który co prawda znajdował się w polu karnym, ale nie trącił piłki, którą ładnie uderzył Duda.
Mecz zakończył się porażką 3:1, ale zostawił po sobie nie odparte wrażenie, że GKS powinien wywieść z Potworowa przynajmniej jeden punkt. Na szczególną pochwałę, oprócz wymienionego już Kota i Okólskiego zasługuje Wodziński, Rotuski, Michalak i ostoja defensywy Banachowicz.
Po przegranym, a jednak niezłym meczu z LKS odżyły nadzieje kibiców, na udaną rundę wiosenną. Drużyna zaprezentowała się nieźle, a kiedy do pełnej formy dojdą pojedynczy gracze klub powinien walczyc o 3 punkty w każdym meczu.